Od miesiąca nie widzę nic innego, jak tylko różowe/czerwone/różowo – czerwone, czasem z domieszką białego, pluszowe serduszka. W sklepach coraz częściej słychać muzykę o miłości, a na ekrany kin wchodzą najnowsze komedie romantyczne. Wszystkie znaki na witrynach sklepowych i cukierniach wskazują tylko na jedno: walentynki. Święto samo w sobie mogłoby być naprawdę miłe, gdyby nie emanująca na kilometr tandeta made in China. Nawet moja od lat ulubiona kawiarnia uległa komercyjnym trendom. Nie jest więc dobrze. Bo przecież w miłości nie chodzi o ilość, ale o jakość, a o tej sprzedawcy i specjaliści od marketingu najwyraźniej chyba zapomnieli. W okresie przed – walentynkowym odnoszę wrażenie, że miłość należy okazywać ukochanej osobie tylko i wyłącznie w tym jednym, „magicznym” dniu. Zachłyśnięci zachodnią tandetą zakochani, przez 364 czy też 365 dni czekają na ten jeden dzień, zamiast przyprawić magią wszystkie dni w roku. Ktoś mógłby powiedzieć, że co za dużo to nie zdrowo. No tak, ale oddychamy też przecież codziennie i chyba nikt nie ma zamiaru z tego rezygnować. Skoro więc naszych wybraków nazywamy „naszym życiem”, a nawet dnia nie jesteśmy w stanie przeżyć bez oddechu, to analogicznie nie powinniśmy przeżyć dnia bez okazywania uczuć. Ale spokojnie! Nie chodzi o zasypywanie się pluszakami, kwiatami czy pudełkami czekoladek. Chodzi o samą obecność, „przypadkowe” muśnięcie dłoni, głębokie, przelotne spojrzenie czy nawet o banalnego sms’a niebanalnego w treści. Wtedy nastąpi coś fantastycznego. Kwiaty nabiorą wartości większej niż wszystkie skarby świata, a ich „właściciele” już nigdy nie będą szukać ogrodu. Jednak wszystko, co piękne ma tendencję do bycia ulotnym. A w połączeniu z żywiołem może nawet ulec całkowitemu unicestwieniu. Weźmy za przykład mydło. Każdy z nas go używa, bo jak tu żyć bez niego. Może i się da aczkolwiek różami pachnące życie to nie będzie. Jednak samo mydło nie wystarczy. Bo nawet takie w płynie bez wody jest do niczego, tylko nas wytłuści zamiast zmyć trud codziennego dnia. Aby mydło mogło zadziałać potrzebna jest woda. Jednak to właśnie ona dla palmitynianu sodu bywa zabójcza. Pamiętajmy, że w przyrodzie nic nie i ginie, a co najwyżej zmienia swoją postać, więc mydło w reakcji z wodą zmienia się w pianę, która po części odchodzi na zawsze, ale częściowo wchłania się w nasze ciała. Bo miłość jest jak mydło, a ludzie są jak woda. Mydło zużywa się wraz z używaniem, a woda, która po uaktywnieniu mydła odchodzi rurami nie nadaje się do niczego. Fakt, można spróbować ją oczyścić, ale będzie to praca mozolna. To człowiek stworzył mydło i tylko on może je zniszczyć. Tak jak mydło nie jest w stanie zadziałać bez wody, tak człowiek nie jest w stanie żyć bez miłości. Jednak trzeba to mydło zużywać w odpowiednich proporcjach, aby nam go nie zabrakło przez całe życie. Niech człowiek stanie się dla swej miłości taką wodą, która otulając mydło w całości zmieni go w taką pianę, której więcej się wchłonie niż odpłynie w nieznane.
Ciekawe porównanie do mydła:D to z wodą i mydłem Ci wyszło
OdpowiedzUsuńIdealny opis rzeczywistości. Mam nadzieję, że wiele osób po przeczytaniu uświadomi sobie, że warto kochać każdego dnia. Nie tylko od święta;)
OdpowiedzUsuńZgodzam się :D Wyszedł Ci ten tekst super :) I like it :D
OdpowiedzUsuńTekst bajka ;D Widzę, że nie tylko ja mam takie zdanie o "walentynkach" :-p
OdpowiedzUsuńChyba wiem o jakiej kawiarni mowa w tekście :D To również i moja ulubiona :-p
Czekam na kolejne teksty z utęsknieniem :D
Ciekawie się zapowiada. Mam nadzieję, że kolejne zamieszczone posty będą tak genialne jak ten:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;)
P.S Ciekawa szata graficzna:) "I like it" ;D
Ja bym porównał miłość do pączka: albo jest z nadzieniem różanym albo beznadziejna :):)
OdpowiedzUsuńPiszesz o tym, o czym wszyscy doskonale wiedzą. Postulujesz to, czego wszyscy właściwie sobie życzą.
OdpowiedzUsuńsuper porównanie do tego mydła.
OdpowiedzUsuńAle z Walentynkami to nić nowego nie wymyśliłaś.
Temat tak wyjeżdżony jak to mydło, aczkolwiek podoba mi się :)